piątek, 28 września 2012

Kierunki zamawiane - czyli fiasko edukacji centralnie sterowanej.

Czym są takie kierunki i czy warto na nie iść? Czy kierunki zamawiane mają sens? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista i zawarta w tytule posta ;) Ale chciałbym szerzej przyjrzeć się problemowi. Uwaga, tekst będzie bardzo długi! Wnioski w ostatnim akapicie.
Czym jest "kierunek zamawiany"?
Kierunki zamawiane to specjalna, aktualizowana co roku, lista kierunków z dziedziny matematycznej, chemicznej (błędnie nazywanej przyrodniczymi) lub technicznej. Program zaczął swoją działalność od roku akademickiego 2008/2009 w czasach gdy uczelnie techniczne stały niemalże puste, w kraju brakowało specjalistów z wykształceniem technicznym a wśród tzw. "humanistów" panowało wysokie bezrobocie...
 Mądre głowy w ministerstwie nauki i szkolnictwa wyższego, stwierdziły, że ich genialny plan ściągnie na uczelnie techniczne, dziesiątki tysięcy zdolnych ludzi, by wykształcić ich na inżynierów. Wybrano kierunki, które według ograniczonych umysłowo polityków, są potrzebne dla gospodarki polski. Stwierdzono, że matematyka, biotechnologia, ochrona środowiska, chemia czy wzornictwo to kierunki strategiczne* i niezwykle ważne dla rozwoju Polski. Jak ściągnąć inteligentnych ludzi, by studiowali takie kierunki? Oczywiście rzucając kasą podatników. 1000 zł stypendium i dodatkowo kilka tysięcy dla uczelni za każdego studenta. Pierwotne plany zakładały, że pieniądze będzie otrzymywać każdy uczeń, który zgłosi się na kierunek zamawiany, a w przypadku nie ukończenia kierunku w terminie będzie musiał zwrócić wypłacone mu środki. Szybko wycofano się z tych pomysłów. Kasa miała trafiać tylko do najlepszych studentów, którzy po raz pierwszy zaczynali studia - na dodatek w razie skreślenia z listy studentów nie trzeba było zwracać pieniędzy. Przepisy zmieniano na bieżąco w czasie trwania rekrutacji i na początku roku akademickiego, zmiany przepisów trwają do dziś. Stworzyło to szereg patologii:
Pierwszą było niezadowolenie studentów, którzy zaczynali drugi kierunek - poczuli się oszukani tym, że nie dostaną pieniędzy.
Uczelnie wyższe przyjmowały kogo się tylko da, na kierunki zamawiane, tak by dostawać więcej pieniędzy. Dochodziło do absurdalnych sytuacji, gdzie mając miejsce na 30 ludzi przyjmowano 120 byle tylko mieć więcej studentów. Przyjmowane były osoby, które nigdy wcześniej nie miały szans dostać się na studia. Skończyło się to tym, że tylko nikły procent przyjętych ukończyło studia (różne szacunki mówią o 5-20%!).
Inną sprawą był sam proces przyznawania stypendiów, pieniądze z założenia miały trafiać do najzdolniejszych. Tak się jednak nie stało, pieniądze trafiały do tych, którzy najlepiej zdali maturę. Co w tym złego? Jeżeli ktoś wybrał na maturę np. z historię i miał 70% a druga osoba z matematykę i miała 69% to stypendium dostawała osoba z maturą z historii - ponieważ miała lepsze wyniki (matematyka nie była wtedy obowiązkowa). Sprawy nie ułatwiały zupełnie abstrakcyjne przeliczniki dla osób ze starą maturą lub maturą rozszerzoną np. mnożąc x% * 1,1 (wszyscy którzy pisali nową maturę wiedzą o ile trudniejsza była matura rozszerzona od zwykłej!).
Jeszcze innym problemem było to, że uczelnie "na gwałt" zaczęły zakładać kierunki zamawiane często nie mając żadnego doświadczenia w danej dziedzinie. A jak rozdzielano pieniądze na stypendia, na poszczególne kierunki? Licząc przyrost osób na kierunku... np. Przyrost na wzornictwie z 0 do 60 a na budowie maszyn z 67 do 90. Dochodziło do absurdów, że studenci nowo założonego wzornictwa dostawali 13 stypendiów na kierunek a budowy maszyn tylko 2...
Uczelnie dodatkowe pieniądze miały przeznaczać na wycieczki edukacyjne, materiały szkoleniowe, dodatkowe darmowe zajęcia. Czy to robiły? Najlepiej spytać samych studentów.
Wnioski:
Program zakończył się (a raczej nadal trwa!) całkowitym niepowodzeniem. Pieniądze zostały zmarnowane. dysproporcja między ilością studentów na uczelniach technicznych a humanistycznych niewiele się zmieniła. Żaden kierunek medyczny nie był i nie będzie zamawiany. W kraju nadal brakuje specjalistów. Kierunki zamawiane były wybierane odgórnie bez konsultacji ze środowiskiem biznesowym, wiele z nich jest po prostu niepotrzebnych. Ci, którzy skończyli biotechnologię lub chemię muszą szukać pracy za granicą, bo jedyne oferty w kraju to akwizytor firm farmaceutycznych. A bezrobocie wśród młodych ludzi nadal rośnie...
Czy opłaca się iść na kierunek zamawiany? Przewrotnie powiem TAK! Jeżeli zamierzałeś lub zamierzałaś iść na studia techniczne to kierunek zamawiany jest dla ciebie odpowiedni. Warunkiem jest to by kierunek nie był nowo utworzony i by specjalnie nie zmieniać swojego wyboru po to by złapać kasę. Nie idź na informatykę jeżeli chciałeś studiować transport!
Na programie skorzystali tylko ci, którzy wybraliby dany kierunek, bez względu na to czy byłby on zamawiany.
Aktualna lista kierunków zamawianych.

*oczywiście potrzebne kierunki jak np. budowa maszyn czy inżynieria materiałowa również były zamawiane, ale poprzednie przykłady pokazują zasięg patologii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz